2014-01-25

Dom Cieni - rozdział 1

Oto opowiadanie, które napisałem dawno temu, a potem gdzieś je wsadziłem i wszelki słuch o nim zaginął. Odnalazło się dopiero w Boże Narodzenie - jedyny czas w roku kiedy sprzątam swój pokój. Może to opowiadanie nie jest tak dobre jak Smocza Kompania, ale pomyślałem sobie, że ciekawie będzie zobaczyć co inni o nim myślą.


Jako dziecko szczerze wierzyłem w zjawiska paranormalne. Fascynowałem się UFO, duchami, zdolnościami parapsychicznymi, wszystkim czego nie dało się racjonalnie wytłumaczyć. Zawsze starałem się wyjaśnić niewyjaśnione, odnaleźć sens w niezrozumiałym, bo przecież to, co na co dzień widzimy, nie może być całą otaczającą nas rzeczywistością. Niestety ostatnio zacząłem w to wątpić.
Pracuję w wydawnictwie czasopisma „Nieznana strona nauki”, w dziale poświęconym zjawiskom paranormalnym. Z początku moja praca była naprawdę interesująca, poznałem między innymi mężczyznę, który przyciągał do siebie metalowe przedmioty oraz kobietę, która samym dotykiem wyleczyła mnie z bólu głowy. Niestety z biegiem czasu trafiałem na coraz więcej oszustów, fałszywych uzdrowicieli i podejrzane wróżbitki. Mój dział zaczął tracić zainteresowanie.
Najgorsza była moja ostatnia sprawa, w której robiłem wywiad z mężczyzną rzekomo miewającym wizje przyszłości. Okazało się, że facet był po prostu chory psychicznie, o czym przekonałem się nader boleśnie. W trakcie rozmowy niespodziewanie wpadł w furię i dźgnął mnie nożem. Miałem ogromne szczęście, że wyszedłem z tego żywy, niemniej jednak po tym wypadku moje życie zaczęło się walić.
Najpierw zaczęło mi się źle układać z żoną. Ostatnio widziałem ją z jakimś mężczyzną i za każdym razem kiedy próbuję z nią porozmawiać to traktuje mnie jak powietrze. Nie mam pojęcia czym ją tak do siebie zraziłem. Jakby nieszczęść było mało zeszłej środy po raz drugi otarłem się o śmierć. Mało brakowało, a omal nie wylądowałem pod kołami białej Toyoty, nie rozumiem jak kierowca mógł mnie wtedy nie zauważyć. Na koniec redaktor naczelny postanowił usunąć z czasopisma mój dział zjawisk paranormalnych. Rozmowa z nim była jak rzucanie grochem o ścianę, nawet nie starał się mnie wysłuchać. Jeżeli ten nawiedzony dom również okaże się oszustwem, będę mógł się pożegnać z robotą.

Dostałem ostatnio informację, że w budynku na ulicy Mgielnej13 występują tajemnicze zjawiska. Nie zaprzeczę, dom wyglądał jak rezydencja rodziny Addamsów, wymarzona kryjówka dla ducha. Odkąd jego właściciel zastrzelił swoją żonę i dzieci, po czym popełnił samobójstwo, willa stoi opustoszała. Każdy kto później chciał tu zamieszkać, wyprowadzał się najdalej po upływie miesiąca, twierdząc, że w tym domu dzieją się dziwne rzeczy. Ostatni lokatorzy opuścili willę osiem lat temu, od tego czasu budynek zaczął popadać w ruinę, zaś ogród całkiem zmarniał i obrósł chwastami dając temu miejscu upiorny wygląd.
Zaczekałem aż się ściemniło. Nie wiadomo co ludzie pomyśleliby sobie, widząc jak włamuję się do tego domu strachów. Wszedłem od tyłu przez dziurę w zniszczonym ogrodzeniu, przy którym leżało sporo pustych butelek. Mam nadzieję, że nie natknę się na jakichś pijaków, chociaż spoglądając na ten okropny, spowity ciemnością ogród, czułem, że czyha tam na mnie coś o wiele gorszego. Przedarłem się przez wybujałe chaszcze i dotarłem do tylnych drzwi. W młodości wujek Stefan nauczył mnie otwierać zamki wygiętym drutem, lecz ta umiejętność okazała się tutaj zbyteczna, gdyż drzwi były otwarte.
W środku panowała martwa cisza, przerywana jedynie trzeszczeniem podłogi pod moimi stopami. Ciemność, cisza i niemal puste pomieszczenie, ta kombinacja potrafi wywołać w człowieku niepokój, a nawet uczucie czyjejś obecności. Jednak mnie nie wystarczą same dziwne odczucia. Nie jestem jednym z tych naiwniaków, którzy wierzą we wszystko co im się wywróży. Abym uznał zjawisko za prawdziwe muszę posiadać niezbite dowody. Skoro dostałem się do środka, jedyne co mi pozostało to czekać aż wydarzy się coś niezwykłego. Westchnąłem i rozsiadłem się na zakurzonym krześle.
Minęły już dwie godziny i nie usłyszałem nawet jednego, tajemniczego odgłosu. Zrezygnowany zająłem się zwiedzaniem domu, w nadziei, że może chociaż znajdę jakieś interesujące pamiątki po byłych lokatorach. Niestety jedyne co znalazłem to kilka ciemnych płaszczy, wiszących w korytarzu.
Naraz usłyszałem na dole odgłosy kroków i czyjeś głosy. Myślałem, iż ucieszę się gdy w końcu zacznie się tu coś dziać, lecz zamiast tego poczułem lekki strach. Mimo wszystko ciekawość była we mnie silniejsza, więc zaczaiłem się przy schodach i nie mogłem uwierzyć w to co ujrzałem. Jakieś ciemne zjawy, wsuwały się kolejno do salonu. Wyglądały jak cienie. Jednak emocje opadły kiedy przyjrzałem się im bliżej. Zrozumiałem, że to byli zwykli ludzie ubrani w ciemne płaszcze z kapturami. Chwileczkę, to, że ci ludzie nie są duchami wcale nie oznacza, iż mogę czuć się bezpiecznie i że nie zrobią mi krzywdy. Kto wie co to za świry, no bo któż normalny przychodzi tak ubrany, nocą do opuszczonego domu. Tajemnicze towarzystwo nosiło takie same płaszcze jakie widziałem na górze w korytarzu, zatem są tu częstymi gośćmi. Jeżeli przyczyną niezwykłych zjawisk na ulicy Mgielnej 13 okażą się imprezy wielbicieli duchów to będę mógł się pożegnać z pracą.

3 komentarze:

  1. Gratulacje! Twój blog został nominowany do LBA. Szczegóły znajdziesz u mnie http://przed-miloscia-nie-ma-ucieczki.blogspot.co.at/p/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesć:) Nominowałem Twojego bloga do VBA ;) Po wiecej informacjii zapraszam na :
    wiedzminskiesiedliszcze.blogspot.com/2014/01/nominacje-do-vba.html

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawy sposób pisania. w jakiś podprogowy i... niedosłowny sposób przybliża nas do bohatera. ciekawią mnie ci ludzie w płaszczach więc lecę dalej !

    OdpowiedzUsuń