Nie miałem czasu na rozmyślania, w korytarzu obok ukazały się kolejne cienie. Jedyną drogą ucieczki były dziwne drzwi z wygrawerowanymi czaszkami. Czułem, że za nimi kryło się coś niedobrego, lecz nie mając wielkiego wyboru otworzyłem je. Wbiegłem do czarnego jak sadza pomieszczenia, które powoli zaczęło się rozjaśniać. Pokój był obszerny, zbyt obszerny, aby zmieścić się w tym domu i nie było w nim nic oprócz szarej pustki. Ściany, podłoga i sufit zlewały się w jeden ponury odcień szarości. Nie, nawet ścian tu nie było, ten pokój był pustką, nicością rozciągającą się w nieskończoność. Czułem się przytłoczony tą rozległą przestrzenią.
Obejrzałem się za siebie i nie mogłem odnaleźć drzwi, którymi tu wszedłem. Rozglądając się bezradnie po wszechogarniającej pustce dostrzegłem w oddali jakieś ciemne plamki. Z czasem zaczęły rosnąć, przybierając konkretne kształty, aż w końcu zmieniły się w ludzi-cieni. Otoczyli mnie, już nawet nie chciało mi się uciekać, nie było zresztą dokąd.
– No dobra, macie mnie i co dalej? – rzekłem zrezygnowany.
– Ale nam pan narobił kłopotów – westchnęła kobieta, która wcześniej niemal pozbawiła mnie przytomności.
– I co w związku z tym? Zamierzacie się mnie pozbyć, bo poznałem wasze sekrety? Planujecie mnie zabić?
Serce mi stanęło, po tym co usłyszałem w odpowiedzi.
– Jak możemy zabić kogoś kto już nie żyje?
Potrzebowałem chwili, aby mój mózg w pełni pojął to co usłyszałem.
Jak to nie żyję? Przecież żyję, oddycham i… Chcecie zrobić ze mnie wariata?! – wściekłem się na tę bandę czarowników i nie obchodziło mnie jak na to zareagują.
– Ona mówi prawdę. – rzekł Albert, który pojawił się nie wiadomo skąd, wraz z przytomną już nastolatką. – Daniel, przypomnij sobie dlaczego tu jesteś, co cię sprowadziło do tego domu.
Jestem tu, gdyż chciałem zrobić reportaż o tym miejscu, taka była prawda, lecz tym ludziom mogła się ona nie spodobać. Głowiąc się nad jakimś sensownym pretekstem, zorientowałem się, że coś mi nie pasuje. Nie mogłem sobie przypomnieć w jaki sposób dowiedziałem się o tym domu. Skąd wiedziałem, że przed laty ktoś popełnił tu morderstwo oraz że ludziom przydarzały się tutaj dziwne rzeczy? Czy to wszystko mogło być jedynie wymysłem mojej wyobraźni?
– Myślę, że zaczyna rozumieć – stwierdziła kobieta-cień – Kiedy człowiek umiera, jego dusza zwykle od razu wędruje na drugą stronę. Niestety niektórym zdarza się zabłądzić i wtedy pozostają na tym świecie, nieświadomi tego, że ich czas już upłynął.
Wtedy dotarła do mnie smutna prawda. Moja żona nie odzywała się do mnie, gdyż po prostu mnie nie widziała. Znalazła sobie nowego faceta, ponieważ ja odszedłem od niej i to na dobre. Szef traktował mnie ostatnio jak powietrze, kierowca toyoty nie zauważył mnie na drodze, policjant nie słyszał mnie przez telefon… To wszystko zaczynało powoli nabierać sensu.
– Tamten wywiad z chorym psychicznie… pchnął mnie nożem… a więc jednak tego nie przeżyłem. – wymamrotałem przybity.
– Ten dom jest portalem do zaświatów – kobieta ciągnęła dalej – Przyciąga do siebie błądzące dusze, my zaś staramy się im pomóc przejść na drugą stronę, żeby nie musiały samotnie tułać się po świecie żywych.
– Zaraz. – odezwała się dziewczyna – To znaczy, że ja też umarłam? Jak to się stało?
– Z tego co nam wiadomo to przedawkowałaś narkotyki na jednej imprezie. – wyjaśnił jej Albert.
– Myślałam, że urządzacie sobie zwykłe seanse spirytystyczne. No wiecie, takie, w których tak naprawdę nic się nie wydarza. Nie wiedziałam, że wy naprawdę zajmujecie się duchami i wcale nie chciałam dowiedzieć się, że nie żyję! – dziewczynie trudno było pogodzić się z prawdą. Zresztą nie tylko jej.
– Może zdejmiemy w końcu te okropne przebrania? – zasugerował Albert, po czym wszystkie cienie zrzuciły z siebie swe ciemne płaszcze.
Teraz wyglądali jak zwykli, normalnie ubrani ludzie. Poczułem lekki zawód, zwłaszcza po tym wszystkim co dzisiaj przeżyłem.
– Wybacz nam Moniko to całe przedstawienie, ale nie jest łatwo pogodzić się z własną śmiercią. Żeby to ułatwić staramy się najpierw zdobyć zaufanie zmarłego. Interesujesz się okultyzmem, dlatego zorganizowaliśmy dla ciebie seans spirytystyczny. Udając, że wywołujemy duchy chcieliśmy ukazać ci wizję, po której łatwiej zniosłabyś prawdę. Niestety za bardzo się podekscytowałaś, przez co straciłaś przytomność.
– A skąd wiedzieliście czym się interesuję?
– To dom wiedział. On wyczuwa co kryje się w ludzkich sercach i dostosowuje się do indywidualnych potrzeb. Ze względu na waszą fascynację zjawiskami paranormalnymi objawił się wam jako stara, nawiedzona posiadłość. Innym z kolei ukazuje się jako zwyczajny dom, szpital, instytut pomocy, a jednego razu zdarzył się nam nawet sklep monopolowy. Zmarli nie zauważają w tym niczego podejrzanego, podświadomie czują, iż właśnie tu mieli się znaleźć.
Następnie Albert zwrócił się do mnie.
– Dom przeczuł, że wkrótce do nas przybędziesz Danielu, jednak sądziliśmy, że będziemy mieli więcej czasu. Przygotowalibyśmy się jak należy na twoją wizytę, a tak to napędziliśmy ci niezłego stracha.
– A ja musiałem ci wtedy mocno przyłożyć. – uśmiechnąłem się do przyjaciela z dawnych lat, ucieszony, że nie zaprzedał duszy diabłu, tylko pomaga zmarłym, zabłąkanym na tym świecie.
– Nie martw się – machnął ręką – dla zmarłego ból jest tylko złudzeniem.
– Dla zmarłego? – zdziwiłem się.
– A twoim zdaniem dlaczego jesteśmy w stanie nawiązywać kontakt ze zmarłymi? –Albert uśmiechnął się do mnie – Dwa lata temu miałem wypadek samochodowy, trochę szkoda, że zabawa tak prędko się dla mnie skończyła. Tam na górze powiedziano mi, że skoro pragnę pomagać innym to mogę się tutaj przydać.
– I co teraz z nami będzie? – przerwała zaniepokojona dziewczyna – Gdzie zamierzacie nas wysłać? W to lepsze miejsce, czy w to gorsze?
– To już nie zależy od nas, my tylko przeprowadzamy dusze na tamtą stronę. Jednak nie obawiaj się Moniko, jesteś w gruncie rzeczy dobrą dziewczyną i sądzę, że trafisz do…
– Ja jestem dobra? – żachnęła się – Nie widzisz jak lubię się ubierać? Poza tym zażywam narkotyki, słucham heavy metalu, interesuję się duchami, czarną magią i podobnymi rzeczami. Ja chyba nie nadaję się do raju.
– A czemu nie? – odpowiedział łagodnie Albert – Co z tego, że masz oryginalny wygląd, słuchasz głośnej muzyki oraz posiadasz niecodzienne zainteresowania? Myślisz, że w raju wszyscy muszą być grzeczni jak aniołki i chodzić w białych szatach po wielkiej łące? Raj jest miejscem, w którym powinnaś czuć się szczęśliwa, a jak można być szczęśliwym nie będąc sobą? Co do narkotyków to nie jest łatwo zerwać z nałogiem, a w głębi duszy pragnęłaś z tym skończyć.
Słowa Alberta podniosły nieco dziewczynę na duchu.
– A co ze mną? – zapytałem pełen obaw – Jakie mam szanse na szczęśliwe zakończenie?
– Moim zdaniem duże. Starałeś się pomóc Monice, kiedy sądziłeś, że groziło jej niebezpieczeństwo.
– Akurat. – bąknąłem – Ładna mi to pomoc, zostawiłem ją w pokoju, a sam chciałem uciec gdzie pieprz rośnie.
– Jesteś dla siebie zbyt surowy, przyjacielu. Nie pozostawiłeś jej z braku współczucia, tylko ze strachu. Nie jest łatwo przezwyciężyć strach, ale ty przynajmniej się starałeś. Przecież chciałeś uratować dziewczynę i samo to świadczy o twojej dobroci.
– Już czas. – rzekła kobieta-cień i wszyscy, za jej przykładem unieśli w górę ręce, które rozjarzyły się znanym mi niebieskim światłem.
Wszechobecna szarość zaczęła się zmieniać w czystą jak śnieg biel. Poczułem się jak mały znaczek na ogromnej kartce papieru. Nagle białą pustkę rozświetlił snop niebieskiego, niczym bezchmurne niebo światła. Trudno to wytłumaczyć, ale podświadomie wiedziałem co ono oznacza. Ruszyłem powoli w kierunku świetlistej kolumny.
Jedna rzecz wydała mi się w tym wszystkim zabawna. Całe życie poszukiwałem zjawisk paranormalnych, tymczasem okazało się, iż sam jestem takim zjawiskiem.
Mówi się, że przed odejściem na tamten świat widzisz całe swoje życie przelatujące ci przed oczami. Ja miałem w głowie tylko jedną myśl. Ludzie zawsze zastanawiali się co ich czeka po śmierci, natomiast ja już niedługo mam się o tym przekonać. Gdybym tylko mógł stamtąd powrócić i napisać artykuł o tym co przeżyłem, byłaby to sensacja na światową skalę.
No cóż, opowiadanie jest krótkie. Moim zdaniem wyszło mi średnio. Jak już wspominałem, pisałem je dawno temu, a poza tym historie o duchach szczególnie mnie nie kręcą. Lepiej przeczytajcie "Smoczą Kompanię" i "Tajnych Imigrantów" - ci wyszli mi zdecydowanie lepiej.
To opowiadanie było raczej takim eksperymentem, ale chętnie się dowiem co o nim myślicie.
To opowiadanie było raczej takim eksperymentem, ale chętnie się dowiem co o nim myślicie.
No i co ja mam Ci napisać? Spodziewałam się czegoś innego. Zawarłeś tutaj elementy " Szóstego zmysłu", " Zaklinaczki dusz" i chyba, nie jestem pewną, " Domu Róż". I są to bardzo wyraźne odnośniki.
OdpowiedzUsuńTroche taki "Supernatural", odcinek z nawiedzonym domem. I troche szkoda, że jednak nic strasznego z tego nie wyszło. Pisz na tematy, które Ci pasują, po co się męczyć nad czymś, z czego nie ma się frajdy? :) Smocza Kompania idzie świetnie :P
OdpowiedzUsuńOpowiadanie bardzo mi się podobało, chociaż mam wrażenie, że wszystko działo się zbyt szybko. No cóż, czuję pewien niedosyt :) Bardzo podoba mi się Twój styl pisania.
OdpowiedzUsuńW takim razie zapraszam na moje pozostałe opowiadania.
UsuńRonnir?? co ty tu robisz O.o
UsuńJa również czuję jakiś lekki niedosyt. pędzę czytać następne opowiadania *.*
OdpowiedzUsuńojej, troszkę zaspamiłam, przepraszam ;__;
Usuńgratulację, twój blog został nominowany przeze mnie do Liebster Award. więcej informacji znajdziesz na moim blogu:
http://sectofdragon.blogspot.com/